Fotografia w jesiennym słońcu

Akurat pisanie może nie być propozycją dla każdego, ale chciałabym przedstawić Ci to, co piszę, i jeszcze pokazać pewien ważny mechanizm.

Jeśli czytałaś/czytałeś moje poprzednie wpisy z serii MISJA, napisałam o tym, jak poszłam do pewnej pani psycholog w czasie, kiedy po porodzie doświadczałam załamania nastroju. Opisywałam jej swoje stany ducha, te różne lęki i obsesje, starsze i nowsze, szczegółów już nie pamiętam. Na co usłyszałam: „Pani to powinna koniecznie malować albo pisać, jakoś to wyrazić. Bo ma pani niesamowitą wrażliwość” (może to dokładnie nie były te słowa, lecz w tym duchu).
Bardzo mnie to wtedy zaskoczyło. Rzecz w tym, że te lęki i obsesje były przecież problemem do rozwiązywania, a nie żadnym tam potencjałem. „Co też ona mówi – myślałam – a więc nic nie zrozumiała”.
Ale pewnego dnia, parę lat później, jechałam samochodem i bałam się strasznie, bo to był taki mój „lękowy” dzień, godziny szczytu, a ja byłam jeszcze świeżym kierowcą. I wtedy zobaczyłam niebo: takie groźne, porozdzierane chmurami w krwistym kolorze. I drzewa, postrzępione, jeszcze nagie, bo wiosna uparcie nie nadchodziła, mijały mnie te drzewa, milczący obserwatorzy mojego lęku. W pewnej chwili zaskoczyła mnie myśl: jakież to piękne. Na ten niezwykły pejzaż złożyły się obrazy z ulicy, niebo o zachodzie i moje uczucia. Nie miałabym tego, gdybym nie była sobą.
Gdy piszę, dochodzi do takich cudowności: moje życie, emocje i wspomnienia spotykają się z fantazją, tym, co w danej chwili wymyślę. Gdy to wszystko się splata, z sympatią traktuję uczucia, które w innych okolicznościach uznałabym za trudne.
Jak widzisz wszystko się łączy: zatrzymanie w tu i teraz, jakiej uczy uważność, psychologia, objaśniająca, dlaczego czuję się w określony sposób, znowu uważność, mówiąca o tym, że to w porządku tak się czuć. Gdy piszę, doświadczam takiego zatrzymania. Uwielbiam to.

Nie wiem, czy pisanie jest czymś, co możesz i chcesz wprowadzić do swojego życia. Jeśli to rozważasz, gorąco apeluję: spróbuj!

A może wydaje Ci się, że to co piszesz nie jest dość dobre, żeby to pokazać? Jak ja dobrze to znam. Wciąż właściwie uczę się rezygnowania z tej wstydliwości, w dodatku mam świadomość, że nie wszystko, co opublikuję, będzie równie dobre i - przede wszystkim - nie wszystkim to się spodoba. Ale wtedy mówię sobie, że to nie musi się wszystkim podobać. A może spodoba się Tobie. Albo mnie spodoba się to, co napiszesz kiedyś Ty.
Bez względu na Twoje zamierzenia/plany w tym zakresie, teraz zachęcam Cię do lektury moich tekstów i jeszcze raz do bezwarunkowej życzliwości dla siebie. Może to coś, czego w sobie nie lubisz, tak naprawdę jest źródłem mocy? Albo stanie się kiedyś takim źródłem?

Przejdź do strony

Przeczytaj więcej o MISJI

Nie trzeba zmieniać życia, by być szczęśliwym. Wystarczy pochylić się nad tym, co mamy, uważnie się temu przyjrzeć. Czytaj dalej...
Bez podstawowej wiedzy w tym zakresie raz po raz toniemy, zwłaszcza co wrażliwsi spośród nas. Trudne uczucia, gonitwa myśli, zbuntowane ciało – z tym wszystkim można sobie poradzić. Czytaj dalej...